Zbyt niska zawartość tłuszczu w mleku to wbrew pozorom coraz bardziej powszechny problem, z którym borykają się hodowcy bydła mlecznego.
Najczęściej wszystko zaczyna się od telefonu z mleczarni. Hodowca dowiaduje się, że poziom tłuszczu w mleku wynosi 3,0-3,2%, a czasami nawet mniej, co automatycznie wiąże się ze spadkiem ceny mleka. Nasuwa się wtedy jeden wniosek: kwasica żwacza. Nie jest to jednak takie oczywiste. Nie każda krowa z niską zawartością tłuszczu w mleku jest chora na kwasicę żwacza (SARA). Towarzyszą jej bowiem również inne objawy, m.in.: płynny kał (biegunka), spadek wydajności, spadek masy ciała oraz obniżenie kondycji krowy. Przyczyny niskiej zawartości tłuszczu w mleku mogą być inne. Jedną z nich może być tzw. efekt rozcieńczenia. Dotyczy to zwłaszcza hodowców, którzy dużo doją – wydajność mleka jest bardzo wysoka.
Wysoka wydajność mleka i za niska zawartość tłuszczu w mleku – efekt rozcieńczenia

Porównując dane za rok 2021 wyników oceny Polskiej Federacji Hodowców Bydła i Producentów Bydła, wg których wydajność ocenianych krów to około 8 837 kg mleka, w którym zawartość tłuszczu wynosi 4,13%, z danymi z Izraela, gdzie krowy produkują średnio 11 922 kg mleka rocznie o średniej zawartości tłuszczu na poziomie 3,84%, możemy stwierdzić, że im więcejmleka, tym mniej w nim tłuszczu. Trzeba zatem liczyć się z tym, że mając coraz większe gospodarstwa, a co za tym idzie coraz wyższą wydajność mleka i coraz lepsze krowy, musimy się spodziewać, że procent tłuszczu będzie coraz niższy.
MFD – Syndrom za niskiej zawartości tłuszczu w mleku
Co, gdy poziom tłuszczu w mleku wynosi poniżej 3,0%, ale zawartość innych składników jest prawidłowa, nie ma objawów kwasicy, apetyt krów oraz ich wydajność są w porządku, w stadzie brak jest też kulawizm? Mamy wtedy do czynienia z syndromem za niskiej zawartości tłuszczu w mleku, nazywanym przez Amerykanów Milk Fat Depression (MFD). Jego przyczyny są różne: genetyczne, sezonowe, ale także ważna jest faza laktacji i żywienie.
Aktualnie sądzi się, że głównymi czynnikami, które sprzyjają powstawaniu MFD są: nieprawidłowa fermentacja w żwaczu oraz tzw. teoria biouwodorowania, która zakłada, że w pewnych niekorzystnych warunkach panujących w żwaczu powstają specyficzne kwasy tłuszczowe, które blokują syntezę tłuszczu w gruczole mlekowym. Najważniejszym z nich jest sprzężony kwas linolowy, zwany CLA – im więcej tego kwasu dostaje się ze żwacza do gruczołu mlekowego, tym niższa jest zawartość tłuszczu w mleku. Sprzyja temu dieta bogata w kukurydzę, która zawiera dużo kwasów tłuszczowych, z których bakterie tworzą właśnie ww. kwas CLA.
Dodatki tłuszczowe w dawce pokarmowej krów mlecznych
Jak przestrzec się przed MFD? Jednym z zaleceń jest bilansowanie tłuszczów oraz kwasów tłuszczowych w zadawanej dawce. Warto jednak podkreślić, że chodzi tu stosowanie tłuszczów chronionych, które nie dostarczają nienasyconych kwasów tłuszczowych i jednocześnie nie zaburzają procesu fermentacji w żwaczu. Dodatkowo wpływają one na poprawę bilansu energii, wskaźników rozrodu i odporności krów. Należą do nich m.in: mydła wapniowe kwasów tłuszczowych oleju palmowego, rzepakowego lub lnianego oraz tłuszcze frakcjonowane.
Najpopularniejszym, a jednocześnie najtańszym rodzajem tłuszczów chronionych są mydła wapniowe (Blattin Lacto-Fett, Blattin Lacto-Sweet). Ich największą zaletą jest zwiększanie wydajności mleka. W literaturze często można się spotkać z doświadczeniami, na podstawie których udowodniono, że stosowanie mydeł poprawia bilans energii i zwiększa produkcję progesteronu. Ze względu na zawartość w nich kwasu C18:1, mają one również pozytywny wpływ na wskaźniki rozrodu oraz zmniejszenie utraty kondycji, przez co warto stosować je w okresie wczesnej laktacji. Natomiast w okresie szczytu laktacji, tłuszcze chronione mogą z kolei zmniejszać ubytki masy ciała krów. Należy jednak pamiętać, aby wprowadzać je do dawek pokarmowych stopniowo, aby krowy mogły przyzwyczaić się do ich specyficznego zapachu i smaku.
Druga grupa tłuszczów chronionych – tłuszcze frakcjonowane – charakteryzują się neutralnym zapachem i jednorodną strukturą, przez co są chętniej pobierane przez krowy. Koszt ich stosowania jest większy niż koszt stosowania mydeł wapniowych, ze względu na wyższą zawartość tłuszczu (98–99%). Jednak udowodniono, że ich stosowanie może znacznie podnieść poziom tłuszczu w mleku (nawet o 0,3%), przez co można zwiększyć przychód ze sprzedaży tego surowca. Należy zwrócić uwagę, że dotyczy to dodatków tłuszczowych, bogatych w kwas C16:0, który jest bezpośrednio i bardzo efektywnie pobierany z krwi przez gruczoł mlekowy, co stymuluje syntezę tłuszczu mleka. Do takich produktów należą: Blattin Palm-Fett oraz Blattin Palm-Energy.
Podsumowanie
Podsumowując: nie zawsze niska zawartość tłuszczu w mleku powinna być interpretowana jako objaw kwasicy. Gdy zawartość tłuszczu utrzymuje się na poziomie poniżej 3,2% przez dłuższy czas, powodem może np. efekt rozcieńczenia lub MFD.
Zapobieganie występowaniu syndromu niskiej zawartości tłuszczu w mleku polega m.in. na właściwym bilansowaniu tłuszczu i kwasów tłuszczowych w dawce pokarmowej.